SKORO PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ, TO CO?

Jak wynika z badań zależność pomiędzy stanem konta a stanem umysłu nie istnieje! Więc co determinuje nasze poczucie satysfakcji i szczęścia? Czy można doszukiwać się związku pomiędzy szczęściem a jakością miejsca w którym żyjemy? Wówczas na nasz stan umysłu miałoby wpływ zarówno planowanie przestrzenne jak i sposób projektowania i wyposażenia przestrzeni publicznej. Czy zatem poprzez dobrze zaprojektowane miejsce można zadbać o poczucie szczęścia i podnieść przez to jakość naszego życia?

Intuicyjnie czujemy, że wyższe zarobki powinny przełożyć się na wyższy odczuwalny poziom szczęścia naszej rodziny. Bez wątpienia pieniądze ułatwiają dostęp do wielu pożądanych zasobów – egzotycznych podróży, wyrafinowanej kuchni, komfortu zamieszkania – ale czy podwyższają ogólny poziom satysfakcji z życia? Gdyby tak było, mieszkańcy rozwiniętych gospodarczo krajów powinni być najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem: Brytyjczycy w ciągu ostatnich dwudziestu lat (1993-2012) podwyższyli własne dochody o 40%. Badania ekonomistów i psychologów dowodzą jednak, iż prosta zależność między stanem konta a stanem umysłu nie istnieje: intuicyjnie obszczekujemy niewłaściwe drzewo.

Kiedy nasz stan posiadania plasuje naszą rodzinę poniżej progu ubóstwa, pieniądze dają nam przysłowiowe szczęście: każde dodatkowe 500 złotych zmienia dramatycznie naszą perspektywę na świat. Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb, wzrost dochodów nie musi jednak oznaczać wzrostu samopoczucia. Ten paradoks, nazwany na cześć jego odkrywcy „paradoksem Easterlina”, tłumaczy dlaczego wzrostowi dochodu Japończyków o 500% (w latach 1958-1987) nie towarzyszył wzrost poczucia szczęścia. W Stanach Zjednoczonych związek między obydwoma wskaźnikami został utracony jeszcze w Polowie lat 50-siątych XX wieku: dochody wzrosły dwu i pół krotnie (w latach 1952-1989), a zadowolenie z życia utrzymuje się na tym samym poziomie, nawet z tendencją malejącą.

Badacze tradycyjnie wyjaśniali paradoks Easterlina na dwa sposoby: przystosowaniem hedonistycznym i względnym dochodem. Adaptacja hedonistyczna polega na przesunięciu naszych oczekiwań wraz ze zmienną koleją losu i ma chronić nas przed permanentną depresją w obliczu negatywnych zdarzeń. Niestety, ta sama mentalna maszyneria sprawia, że przestajemy być „w siódmym niebie” w krótkim czasie po wielkiej wygranej: znaczącej podwyżce, przeprowadzce do willowej dzielnicy, czy zakupie luksusowego auta. Względny dochód, jak sama nazwa wskazuje, to kontekstowa analiza stanu posiadania. Roczne zarobki na poziomie 130 tysięcy złotych w towarzystwie znajomych zarabiających rocznie 80 tysięcy czynią nas bardziej szczęśliwymi niż dochód 180 tysięcy w otoczeniu osób zarabiających 230 tysięcy.

Wydaje się jednak, że tradycyjna analiza psychologiczna (adaptacja hedonistyczna) i ekonomiczna (względny dochód) nie jest w stanie wyjaśnić malejącej – w krajach wysokorozwiniętych – satysfakcji z życia. To, czego brakuje, a co po raz pierwszy opisał Robert Putnam w „Samotnej grze w kręgle”, to analiza społeczna: czynniki międzyludzkie, nie związane z psychologiczną przyjemnością czy ekonomicznym statusem, w sposób krytyczny wpływają na subiektywny odbiór własnego życia, nadając my kolorów lub pozbawiając go znaczenia. W krajach wysokorozwiniętych, zdaniem Putnama, relacje społeczne zanikają, a wspólnotowość słabnie .

JAK POSTARAM SIĘ POKAZAĆ W KOLEJNYM WPISIE, JEDNYM Z KLUCZOWYCH CZYNNIKÓW OBNIŻAJĄCYCH STOPIEŃ SPOŁECZNEGO ZAUFANIA JEST DOMINUJĄCA KONCEPCJA PLANOWANIA PRZESTRZENNEGO MIAST.

Fot. 1 (źródło: internet) Widok na jedno z wielu miast w Polsce w XXI wieku – Czy sposób w jaki jest projektowana ich przestrzeń ogólnodostępna może mieć wpływ na stan naszego umysłu?

Komentarze

Informacje o nowych wpisach prosto na Twój e-mail

Signup now and receive an email once I publish new content.

I will never give away, trade or sell your email address. You can unsubscribe at any time.

1 Comment