JAK MIASTO WPŁYWA NA NASZE SAMOPOCZUCIE? (2)

Poprzedni wpis dotyczący samopoczucia w przestrzeni miejskiej, poświęciłem negatywnej stronie życia: braku poczucia bezpieczeństwa imigranta niosącego ciężki bagaż (wersja anglojęzyczna) i turysty przemieszczającego się wśród betonowych bloków Pomnika Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie (wersja polskojęzyczna). Koncentracja na negatywach wynika z priorytetów ewolucyjnych: przede wszystkim nie należy dać się zjeść, a dopiero później można sięgnąć po książkę. Liczba „hejtów na fejsie” tylko potwierdza, że ludziom żyje się w Polsce coraz lepiej. Gdyby naprawdę było źle, poszukaliby czegoś co dostarcza kalorii.


Rzeczywistość do której nasi przodkowie musieli się przystosować nigdy nie promowała dobrego samopoczucia człowieka. Ciągłe zadowolenie z siebie, połączone z ignorowaniem zagrożeń mogło pogrążyć naszego przodka w genetycznym niebycie. Sukces reprodukcyjny jest realny gdy nasz mózg wysyła – w odpowiednich okolicznościach – sygnał „Niebezpieczeństwo!”, a nie wówczas gdy powtarza jak mantrę „Bądź szczęśliwy”. W konsekwencji szybciej reagujemy i lepiej zapamiętujemy negatywy niż pozytywy życia.

Widać to na każdym kroku badawczej aktywności i codziennej egzystencji. Gdy chcemy „wyprodukować” wiedzę, musimy uzasadnić postawioną hipotezę, będącą przekonaniem prawdziwym. Przez lata praktyka naukowa wspierała błędne intuicje zdrowego rozsądku, zgodnie z którymi uzasadnienie powinno polegać na poszukiwaniu świadectw potwierdzających prawdziwość przekonania. Tropienie dowodów rzeczowych na „Tak” nazywamy weryfikacją. Dopiero Karl Rajmund Popper w przełomowej „Logice odkrycia naukowego” ( Logik der Forschung , 1934) wykazał, że o ile nie sposób w 100% wykazać prawdziwości hipotezy empirycznej, to bez problemu można ją sfalsyfikować, czyli wykazać jej stuprocentową fałszywość. By posłużyć się oklepanym w filozofii nauki przykładem, nie sposób wykazać prawdziwość hipotezy „Wszystkie łabędzie są białe” niezależnie od tego jak wiele zdjęć białych łabędzi uda nam się zrobić. Wystarczy jeden egzemplarz czarnego łabędzia, na przykład australijskiego, by nasza hipoteza straciła swoją moc wyjaśniającą.

Błąd konfirmacji kryjący się za tendencją weryfikacyjną jest powszechnie popełniany w codziennym życiu. Gdy magistrant pisze pracę, daje jej fragmenty do przeczytania osobom bliskim, które widzą jego dokonania przez „różowe okulary”. Uwagi krytyczne promotora i recenzenta są częstokroć odbierane jako „czepianie się” i „szukanie dziury w całym”, skoro żona i kolega mówili, że praca im się podoba. Gdyby jednak dobrze się zastanowić to w ostatecznym rozrachunku odwołujemy się do procedur falsyfikacyjnych w ocenie naszych spraw życiowych. Każdy z nas pozostający w trwałym związku partnerskim zadaje sobie pytanie, czy jest on udany. Możemy wydać werdykt na dwa, wspomniane już sposoby: jeden popularny, acz nieskuteczny i drugi skuteczny, choć czasami „zamiatany pod dywan”. Ten pierwszy, weryfikacyjny, sprowadza się do poszukiwań – jakże ważnych – pozytywów naszego związku: wspólnych wyjść, wakacji, spędzonych świąt i pamiętanych rocznic. Czy jednak tym sposobem kiedykolwiek uzyskamy pewność, że nasz związek jest udany? Niestety nigdy. Wystarczy jedna skuteczna falsyfikacja – na przykład zdrada małżeńska – aby relację uznać za niebyłą. A zatem, kiedy mąż wyjeżdża na delegację, żona nie oczekuje prezentu po powrocie, ale tego by szanowny małżonek podczas wyjazdu „nie robił jej koło pióra”.

Podobnie jak fałsz ma większą moc sprawczą niż prawda, strata jest silniej odbierana przez mózg niż zysk. Wykazujemy wyraźną niechęć do ryzyka ( risk aversion ), silniejszą wśród kobiet niż mężczyzn. Gdybym Czytelnikowi zaproponował udział w prozaicznej grze, polegającej na rzucie uczciwą monetą (50% / 50%) z macierzą wypłat: milion złotych dla Czytelnika, gdy wypadnie orzeł i sto tysięcy dla mnie gdy wypadnie reszka, gros osób nie podjęłoby zakładu, mimo iż wszystkie znaki na niebie i ziemi – czyli wartość oczekiwana wygranej – wskazują, że każdy Czytelnik powinien moją ofertę zaakceptować (przebicia dziesięć do jednego nie dostanie w żadnym biznesie). Większość z nas nie myśli bowiem co zrobi z wygranym milionem, lecz skąd weźmie sto tysięcy dla Macieja.

Część moich Czytelników z ochotą przyjęłaby mój zakład, a ja mogę im tylko napisać „Moje gratulacje”. Niechęć do ryzyka jest bowiem odwrotnie proporcjonalna do zawartości portfela: im jesteście Państwo bogatsi, tym chętniej ryzykujecie. Osoba majętna po przegranych stu tysiącach powiedziałaby: „przyszło, poszło, rzucaj Pan po raz drugi”, a rzeczony Maciej dość szybko zacząłby nerwowo reagować na pukanie do drzwi.

Dlaczego Panie mniej chętnie ryzykują od Panów? Powód jest prosty: zawsze były, są i będą ważniejszą płcią. Społeczeństwo może sobie od biedy pozwolić na śmierć mężczyzny, ale śmierć kobiety wywołuje zawsze efekt domina: najczęściej „w ucho” od losu dostają jej dzieci. Wszyscy znamy ludzi, którzy odnieśli spektakularny sukces zawodowy i życiowy, mimo tego, że ich ojcowie byli alkoholikami. Wysiłki mam dały obserwowany efekt. Jeśli jednak matka nadużywa alkoholu, dziećmi zaczyna interesować się kurator sądowy. Nie oznacza to, że mężczyźni mogą pić, a kobiety nie. Oznacza to tylko, że głowa rodziny jest zawsze osadzona na korpusie ciała.

Drobną niedogodnością roli i znaczenia Pań w naszym życiu jest efekt uboczny w postaci nieco mniejszej kreatywności kobiet w porównaniu z kreatywnością mężczyzn obdarzonych takim samym ilorazem inteligencji. Na kreatywność bowiem nie tylko składa się nasza bystrość, lecz również tendencja do zagrywek va banque , a to lepiej wychodzi mężczyznom. Ich śmiertelność w wieku 20 lat jest kilkakrotnie większa niż 20 letnich kobiet. Motocykl na osiemnaste urodziny syna to zdecydowanie zły pomysł.

Silna emocjonalną reakcję na stratę opisuje i przewiduje teoria perspektywy Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego. Zgodnie z nią żal związany z utratą 100 złotych jest prawie dwukrotnie (dokładnie 1,8) silniejszy niż radość związana ze znalezieniem 100 złotych. Kahneman dostał – między innymi za tę teorię – Nagrodę Nobla w 2002 roku (Tversky niestety zmarł w 1996 roku), choć jej istotę rozumie każdy przedszkolak mówiący: „Kto daje
i odbiera ten się w piekle poniewiera”. Jeśli zatem Czytelniku zechcesz polubić mój wpis, proszę dobrze się zastanów: jeśli wycofasz swoje poparcie będę dwukrotnie bardziej zmartwiony niż się cieszyłem, gdy poparcia udzieliłeś.

Cały ten pesymizm świata społecznego – wpisany w jego istotę – oznacza, iż nasi przodkowie desperacko poszukiwali dosłownych i metaforycznych wysp szczęśliwych. Takimi pierwotnymi oazami bezpieczeństwa były tereny zieleni, najpierw tej afrykańskiej, na sawannie, później jakiejkolwiek innej. W mózgu istnieje obszar – parahipokampalny obszar miejsca – dedykowany percepcji scen, pozwalający na rozpoznanie istoty sceny (gęsty las, otwarte pole, zaludnione miasto) już w przedziale 20 milisekund, czyli szybciej niż wynosi mrugnięcie powieką.

fot3_mozg

Rys. 1 Parahipokampalny obszar miejsca (za: Yue, X., E. Vessel, I. Biederman (2006) The neural basis of scene preferences, NeuroReport, vol. 18. no. 6, s. 525-529)

Parahipokampalny obszar miejsca związany jest z emocjonalną oceną scen. Świadectwem jest obfita obecność w tym miejscu receptorów opioidowych, przyłączających związki typu morfina, zaangażowane w łagodzenie bólu. Kiedy przyglądamy się scenom, zgłasza naturalnym, związanym z wyglądem miejsca życia naszych przodków, nasz mózg uspokaja się, a stany bólowe ulegają złagodzeniu. Czujemy się lepiej w mieście, wyposażonym w pasy zieleni, płynącą wodę i widoki naturalnych pejzaży.

Badania ruchów sakkadowych oczu, za pomocą okulografu (eye-trackera), wykazały inny rozkład punktów fiksacji w przypadku oglądania sceny przyrodniczej i sceny miejskiej. W przypadku sceny z pasmem zieleni, punkty fiksacji, w których oko na chwilę się zatrzymało, były czasowo krótsze, a sakkady (ruchy oczu od punktu fiksacji do punktu fiksacji) częstsze i szybsze. Mocne fiksacje w przypadku przemysłowej sceny miejskiej pokazały, że jej oglądanie było mniej miłe i wymagało od widza większych inwestycji energetycznych w formie zasobów uwagi. Ekonomiczne dystrybuowanie zasobami uwagi jest domeną sieci wykonawczej mózgu, postrzegającej miasto w wymiarze funkcjonalnym. Funkcjonalność, drugi po odczuwalności parametr miasta użytecznego będzie tematem kolejnego wpisu.

fot4_obrazy

Rys. 2 Krajobraz naturalny i miejski: wysoka i niska fascynacja sceną (za: Berto, R., S. Massaccesi, M. Pasini (2008) Do eye movements measured across high and low fascination photographs differ? Addressing Kaplan’s fascination hypothesis . Journal of Environmental Psychology, 28, s. 185-191


HOW DOES A CITY INFLUENCE OUR WELL-BEING? (2)

Bodily and social feelings guide our behavior. The content of these feelings depend on what we are doing ( vide part 1), so there is a positive feedback loop between what we do and how we feel. Positive feedback loop is typical of biological systems, and untypical of artificial ones, where negative feedback dominates.

FOT_ANG2

The loop structure doesn’t mean the relationship between feelings and action is circular: the structure is rather self-organizing. Feeling unsafe stimulates certain kinds of behavior – fight-or-flight (mostly among males) and tend-or-befriend (mostly among females) – that reversibly modulates person’s cognition: the road seems longer and steeper. As a result, new states of mind emerge – loneliness and stigmatization – that evolved during reciprocal relationship between action and feeling.

FOT_ANG2

Why do we focus on negative – bodily (heaviness) and social (unsafe) – feelings? Nature doesn’t care for positive side of life. It’s said: “the truth will set you free” (J 8,32), but in fact our brain is interested in falsehood ( vide falsification as the act of disproving hypothesis), and loss ( vide risk aversion and prospect theory in behavioral economics). I can regularly write blog posts not because my ancestors were happy, but due to their ability to successfully avoid predators.

Komentarze

Informacje o nowych wpisach prosto na Twój e-mail

Signup now and receive an email once I publish new content.

I will never give away, trade or sell your email address. You can unsubscribe at any time.